XY - Anka Mierzejewska

teraz

3 colors

16 sie 2023

Wiecie, nie starcza czasu żeby pisać jeszcze o tym, jaki jest tok myślowy przy decyzjach kiedy sie maluję, więc dzisiaj wstałam przed świtem, bo obudział mnie myśl, żeby to Wam opisać : 3 kolory eksplorują możliwości poza oczywistością. Są samograje, rzeczy, które zawsze zagrają – przynajmniej w warstwie kolorystycznej, podręcznikowe połączenia, pracując z takimi kolorami udajemy się na intelektualne wakacje. Dlatego warto szukać w takich miejscach, gdzie będzie się działo ze mną coś nowego. Te trzy kolory, to niebezpieczne związki, żółty rozpycha się, jest pewny siebie, jest egocentryczny, nie do zniesienia! myśli, że skoro świeci najjaśniej, każdy musi zejść mu z drogi, gryzie się z różem, róż wie, że jest magicznie nostalgiczny i miękki, cielesny, zmysłowy, młody i lekko depresyjny, jego chłód chce zrównoważyć ciepło żółci, ale czy mu się uda? fiolet jest negocjatorem i to on ma tutaj gwizdek – ustawia ich relacje cienką, pewną linią. Ryzyko jest realne, pakujesz w obraz pomysł, nad którym już się pracowało dużo wcześniej, przygotowywało się materiały, czasem tygodniami; czas, ten wywalczony wreszcie czas sam na sam z płótnem w pracowni; energię, którą się odebrało kochankowi, rodzinie, znajomym, innym zajęciom – jest pokusa, żeby zrobić go, po prostu zrobić, żeby wyszedł – żeby się udał – można lecieć patentem – pójść ścieżką, którą się szło wczoraj – jak do pracy – jak na etat – i wyprodukować kolejny przedmiot – albo można się spalać – i ryzykować – i wtedy nic nie wiadomo – rano następnego dnia jak podeschnie będzie albo porażka albo zwycięstwo.
Jak masz przemyslenia w temacie to chętnie posłucham ,
pieknego dnia
XY ANKAMIERZEJEWSKA 3 COLORS 60-48 inches acrylic on canvas

XY ANKAMIERZEJEWSKA 3 COLORS 60-48 inches acrylic on canvas

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

przedstawiam nową serię rysunków

4 lip 2023

wszystkie te strategie – „dobre rady”, doprowadzają mnie do szaleństwa : jeden post dziennie, nie pokazywać za dużo itd… a jeżeli ja jestem taką osobą, która ma taki proces pracy, że długo zbieram materiały, długo się zastanawaim, mam długą rozbiegówkę, a na końcu jest moment totalnego wycieszenia i pracy non – stop, to nagle w ciągu krótkigo czasu powstaje seria, której nie mogę pokazać, bo akurat pokazuję coś innego, poprzedniego ,,,,, dlatego dopiero teraz jest kolej na te prace

przepięknego dnia

XY Anka Mierzejewska The First from Series of Josephine Baker drawings artworks

XY Anka Mierzejewska The First from Series of Josephine Baker

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

Manhattan

13 cze 2023

teraz zapraszam na wsytawę, którą własnie otworzylismy – dziękuje rewelacyjnej ekipie MAISON10

na wystawie do zobaczenia sa moje obrazy namalowane w nyc i prace 9 innych artystów

zapraszamy gorąco

adres 4W 29 street, NY

XY Anka Mierzejewska MAISON10 opening 11.06.2023 obrazy sztuka wspolczesna malarstwo artgallery nyc ny newyork opening maison10

XY Anka Mierzejewska MAISON10 Manhattan NY opening 11.06.2023

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

hej dzieciaku

1 cze 2023

na co masz dzis ochotę ?

xy anka mierzejewska malarstwo sztuka wspolczesna zabawa pies dog cute surf surfing kunst ekspresjonizm expressionism abstract fiuratywna

XY kid surfing 100-100 cm acrylic on canvas

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

don’t think geen

28 maj 2023

nie myśl

wiośnij

XY anka mierzejewska malarstwo sztuka wspolczesna obrazy kunst expressionism minimalism abstract contemporary art painting polish Poland Euopean

XY don't think green

 

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

nic nic nie nie

27 maj 2023

piękne ciało

piękny dzień

noc piękna

pachnąca

xy anka mierzejewska malarstwo sztuka wspolczena contemporary art artist atelier studio painting abstract dancer nyc ny

XY wyobraz sobie ze cialo Ci slucha ze latasz 80-80 cm i gess sava?

xy anka mierzejewska malarstwo sztuka wspolczena contemporary art artist atelier studio painting abstract dancer nyc new york chelsea

XY wyobraz sobie ze tanczysz jak josephine baker size i dont remember about 80-80 cm acrylic on canvas sava?

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

enough is enough

19 maj 2023

jeden obraz jedna odzina

17.00-18.00 sobota 20 maj

noc muzeów

zapraszam serdecznie

wojciecha cybuslkiego 35 wejście od podwórza pomarańczowe drzwi

wiesz jak dojść?

XY enough is enough Museum Night May 20.2023 artist studio One Painting One Hour wroclaw anka mierzejewska contemporary art kunst

XY enough is enough Museum Night May 20.2023

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

„ happiness is to think happy thoughts”

13 maj 2023

„ happiness is to think happy thoughts”
.
Hmm, pomimo myślenia szczęśliwych myśli, nie wiem czy mogę teraz powiedzieć, że jestem wybitnie szczęśliwa. Otworzyły mi się oczy, zrozumiałam rzeczy, których lepiej nie rozumieć. Nie wiem co robić. Flauta. Stoję. Czytam – tak! Słucham – tak! Ale sama ‘Nic nie robię” w sensie nie wytwarzam – żadnych … no nie – właśnie wytwarzam „przemyślenia”, ale nie nabierają malarskiego ciała. Ba! Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek jeszcze wejdę do pracowni. Nie wiem. Nie wiem kim jestem. Ktoś z Was zna to uczucie? takie „nic”? stoję, tak mniej więcej po kostki, w „nic”.
Dlatego dzisiaj nic nie mam do powiedzenia.
.
Namalowałam na dzień flagi obraz, który już długo chodził mi po głowie : „ Dwie prawe ręce”, na bieli i czerwieni. Odwróconej co prawda. Moja flaga. Mój „problem” jest taki, że robię wszystko. Jeżeli nie umiem – to się uczę, aż się nauczę. To jest gigantyczny problem.
Na czym on polega? Ludzie, do którym się zgłaszam, myślą, że ich przecież nie potrzebuję, bo mam dwie prawe ręce. To prawda o rękach, to nieprawda, że ich, Was nie potrzebuję. Potrzebuję Was bardzo!!! Bądźcie!!!
Przyjaciel. Prawdziwy Przyjaciel powiedział mi tak: Anka, mnie szlak trafia, jak widzę Twoje posty. Bo jak można być tak szczęśliwym? Jakim prawem Ty jesteś tak szczęśliwa, a ja się tak męczę?
Tu mnie zamurowało! Jak to? To ja się męczę! Wszyscy oglądają seriale na netflixie pogryzając ciasteczka, zapijając winem – tak sądzę z postów – a ja zasuwam – maczetą wyrąbuję ścieżkę w miejskiej dżungli świata sztuki – po co ? jak to po co ? warto zobaczyć kilka wernisaży w ciągu jednej nocy rozsypanych po różnych miejscach jednej wyspy – dlaczego na rowerze ? najszybciej – tylko na rowerze to jest w ogóle możliwe – czasem w śnieżycy, robię 116 przecznic, w nocy, na Harlem, zamarzają mi ręce,wyję z bólu – muszę zsiąść z roweru, żeby gdziekolwiek wejść, żeby choć móc dotknąć tych popękanych, czerwonych, zamarzniętych rąk. Nie ma gdzie się ogrzać. Wszystko zamknięte. Miasto, które nigdy nie zasypia? W zasięgu wzroku mam kilka zaledwie postaci, sponiewieranych nocnych rozbitków. Padam z nóg. To jest taki stan, kiedy masz uciętą głowę, ale nogi jeszcze idą i mogą tak iść w nieskończoność. Może trochę się polepszy i znowu wsiądę na rower, więc dobrze jest iść 3 aleją, bo tu ulice są jednokierunkowe, więc trzeba się trzymać tej, na której można jechać w górę miasta. Śpiewam w duchu „Nocny patrol” Mannamu na rozgrzewkę… ale po co o tym pisać w postach?
Prawda jest słodko-gorzka. Moją misją jest inspirować, wspierać, dawać, podnosić na duchu. Pokazać rzeczy wesołe, świetliste, ciekawe. To ludzi wkurza? Dobrze mieć prawdziwych przyjaciół, którzy powiedzą co myślą prosto w twarz
Dzisiaj w menu autoportret. Lodowato-zamarznięte, otwarte ręce z serii „ I am just ready to be me”. Codziennie odkrywam, że jednak nie jestem jeszcze gotowa, żeby być sobą, że jeszcze przeczytam tą i tamtą książkę i może otworzą mi się oczy, że zobaczę to, czego nie widzę. Jak posiądę wiedzę, i przybliżę się do prawdy to może będę już sobą. Teraz wiem, że to nie nastąpi. Że to źle postawione pytanie. Nie ważne kim jestem. Jestem częścią świata, który się porusza, więc czy jadę na rowerze, czy stoję „planety szaleją, szaleją, szaleją, się śmieją, się śmieją, się śmieją”.
.
Teraz postoję jeszcze. Nigdzie mi się nie spieszy. Możesz postać przy mnie jak chcesz.
.
xy anka mierzejewska malarstwo sztuka wspolczsna wroclaw muzeum museum kunst Poland polish art artist kunst

XY FLAG 190-100 cm acrylic on canvas

.

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

nieznośna lekkość ciszy

20 kwi 2023

Drogi Odbiorco, witaj na mojej stronie

Uświadomiłam sobie teraz, że nie dość jasno komunikowałam się pokazując przez 30 lat projekty malarskie na ponad 100 wystawach. Na usprawiedliwienie powiem, że nauczono mnie milczeć, a teraz mam się w pełni wypowiedzieć.

Maluję idee. Problemy zamieniam w projekty. Moją motywacją jest rozwój i pomoc.

Inspiracja jest prawie zawsze dramatyczna. Przekształcam własne, bolesne doświadczenia w serie prac namalowanych lekko, w świetlistych, czystych kolorach. Inspiracje często ukrywam, bo musiałabym się przyznać jak bardzo mi zależy, jak bardzo czuję się sponiewierana. Teraz widzę, że jeżeli nie widać powodu – mojego – „dlaczego?” odbiorca nie wie, jak konieczne z mojego punkt widzenia były te działania. Moje bolesne miejsca to: rynek sztuki, cielesność, wolność, empatia.

2020 r. Jadę z wioski Ligota Piękna do Trzebnicy, kiedy w radio słyszę: covid zabił kolejne 1500 osób, 7 leni chłopiec popełnił samobójstwo. Wyobraziłam sobie tego chłopca, wychowywanego przez samotną babcię. która cały dzień opowiada mu jak się boi śmierci, wojny, zarazy, i on bez wyjścia, bez kolegów, bez szkoły, bez jakiejkolwiek odskoczni – jak musiał być przerażony. To był moment, kiedy zdecydowałam, bo czuję się odpowiedzialna, że muszę pomóc ludziom zobaczyć, że mimo ponurej sytuacji, mamy moc – i tak powstała seria „I am a human” z dzikimi kotami, panterami, gepardami. Patrząc na ich bezkompromisową walkę o życie można poczuć się silnym. Pokazałam ją natychmiast po otwarciu galerii, bo chodziło o to, żeby dać ludziom moc, wtedy, kiedy czuliśmy się słabi.

Jako artysta aktywny, wystawiający regularnie zdaję sobie sprawę z tego co się dzieje na rynku sztuki. Mit artysty, umierającego z głodu na wilgotnym strychu, bohemy, która żyje sztuką, więc rozdaje obrazy za butelkę wina… nadal funkcjonuje. Dlatego od 2007 roku moją misją jest zrobić coś ze stygmatyzacją zawodu artysty.  Namalowałam 6 serii dotyczących rynku sztuki – odmitologizowujących tą szkodliwą dla nas wizję: „Znikające obrazy”, „hasztag milion”, „nie bo nie”, „nazwisko jako znak towarowy”, „chcecie kwiaty, macie kwiaty”, „pomidor”. Oprócz tego zrealizowałyśmy szereg projektów z Małgorzatą ET BER Warlikowską w grupuje Stary Banan, akcji dotykających ten temat: „słodkie jest życie ze sztuki”, „nie możemy się rozebrać, bo nie mamy pleców”, „Stary Banan rzuca pędzle”, „15 minut sławy”. „Sztuka bo, bo…” i inne.

Zdecydowałam się na sztukę i co za tym idzie na wystawach miałam często do czynienia z odbiorcą nieprzygotowanym – usłyszałam bolesne zdania: „tak mało farby, to za co ja płacę”, „czy to mi pasuje do tapety”, „ moje dziecko też tak potrafi”, „namaluj coś ładnego”  – itd. powstała seria „no because I said so” – / nie bo nie/ – tak mama mówi do dziecka, kiedy nie ma argumentów – ucina dyskusję – rynek sztuki tak właśnie wyglądał w moich oczach – brutalnie! Raz klient rzucił we mnie gotówką, był zdziwiony, że za pracę się płaci, bo przecież dla mnie to tak przyjemność malować …  Artyście nie wypada dbać o pieniądze. To źle widziane, a jednak większość artystów chce swoje prace widzieć na aukcjach w Christie’s. Kolejne taboo. Powstała seria „hasztag milion” – na zielonym jak dolar materiale jest napisane milion dollars – żeby każdy wiedział, że patrzy na wartość. Pewna osoba powiedziała, że kupi obraz, ale tylko jeśli to będzie portret jej psa – tak sprowokowała powstanie koncepcji DOG – GOD, bo ludzie robią czasem z psa boga, i do malowania portretów psów odwróciłam się ogonem – psy były pokazane od tyłu. „Chcecie kwiaty macie kwiaty” – ktoś dowiedziawszy się, że jestem artystą, chce zamówić u mnie obraz: kwiaty w wazonie – pomyślałam, że im bardziej wyświechtany temat tym trudniejszy – namalowałam więc serię kwiatów tak, żebym miała przyjemność z zabawy formą, i wtedy dla ktosia te obrazy były nie do przyjęcia. Kiedy chcą mnie zabić używam takich zabiegów jak w sztukach walki. Projekt „Pomidor” to namalowany na biało krzak pomidora na wielu blejtramach, każdy ma metr na metr – można je dowolnie przestawiać i tworzyć „pasujące” do wielkości ścian zestawienia – piony, poziomy, kwadraty małe i duże. Bawię się ze sprowadzającym obraz do poziomu dekoracji klientem w kotka i myszkę, albo w „Pomidor”. Celebrycko – snobistyczne nastawienie rynku sztuki doprowadziło mnie do konceptu „Znikających obrazów”. Żeby nie dać satysfakcji tym, którzy na sztuce chcą tylko zarobić, a nie obchodzi ich głębsza wartość prac, namalowałam wizerunki banknotów taką farbą, która blednie, więc namalowane na obrazach pieniądze – dosłownie znikną. Rynek sztuki to potwór, który sztukę mieli i wypluwa i robi z niej fast food.

Maszyny były postawieniem pytania, co jest sztuką?  Wiem, że mogę namalować wszystko, tylko po co? Maszyny były reakcją na popularne w tamtym czasie obrazy, które wyglądały na namalowane z rzutnika. W moim rozumieniu wartość sztuki leży nie tylko w koncepcji, ale też w formie. W moim odczuciu to ekspresyjne malowanie, z ręki, oddaje prawdziwą naturę rzeczy, jest wyczerpujące dla artysty, bo wymaga olbrzymiego zaangażowania energetycznego i niesie ze sobą wielki ładunek emocjonalny. Czując, że mój wysiłek, wierność prawdzie,  ekspresji, szczere oddanie jest niedoceniane, z rozgoryczenia, bezsilności i bólu powstała ta seria. Musiałam się przebudować. Z poczucia odrzucenia zrobić sukces.

W sportowcach chodziło mi o zabawę minimalizmem. Czerń i biel. Sport jest czarno biały moralnie. Wygrana i przegrana.

„Mój stary dzisiaj skakał” – mówi facet stojący przy sąsiedniej bramie, pod oknem i jest przez ten jeden dzień gwiazdą ulicy – jego ojciec skoczył z 2 piętra pod wpływem substancji, i cały się połamał. Pierwszy mój kontakt z sąsiadami to kradzież drabiny – kobieta, która ją wyniosła ma 4 dzieci, chłopców, którzy przyjeżdżali tu czasami na weekendy z domu dziecka. Moja rewitalizacja Nadodrza polega na wklejeniu w dzielnicę kilku murali – haseł ‘kocham Cię, wybacz mi, przepraszam, dziękuję” – ten napis jest uzdrawiającą, oczyszczającą mantrą, którą Indianie kierują w stronę konfliktu, żeby go rozbroić i przywrócić stan równowagi. Napis wygląda jakby go nabazgrało dziecko. Chodzi o to, żeby każdy, kto spojrzy z okna, rano pijąc herbatę, czytał go po wielokroć. Żeby forma nie kojarzyła się ze sztuką, ale z czymś co ludzie tutaj uznają za naturalne, swoje.

Inny mural „jesteś fajny, jesteś w porządku, lubię Cię” powstał, kiedy przeczytałam, że jeśli tylko będziemy mieli wiarę, że jesteśmy ok i ktoś nas akceptuje, nabierzemy pewności siebie, koniecznej do podejmowania życiowych wyzwań. Chciałam wzmocnić nas wszystkich, którzy tego potrzebujemy.

„Widok na morze” to napis kredą, który powstał na murze naprzeciwko okien pracowni, żeby zasugerować nam, mieszkańcom Nadodrza, że jest zawsze alternatywna ścieżka.

Koncepty dotyczące cielesności zawsze były ważne. Pracując do upadłego zrezygnowałam z siebie, czekałam do czerwca, kiedy zaczynały się wakacje i jechaliśmy nad morze. Leżąc w wodzie wyobrażałam sobie, że staję się przeźroczysta, ciało i głowa i myśli i serce dają się przepłukać, a ciało staje się miękkie, lekkie, poddaje się falom, poddaje się temu co nadchodzi. Teraz myślę tak o wszystkim, o całej materii. Z tych doświadczeń powstały serie „Octopus”, w kilku wersjach. Inna seria to „Nie dotykać” gdzie namalowałam gimnastyczki i „Skate”, na aksamitach w kolorze morza.

Dla mnie bycie bio oznacza wzięcie odpowiedzialności nie tylko za segregację śmieci, ale segregację własnych myśli. Namalowałam wiele prac wyrażających ból, gniew, wstręt, strach, ale myślę, że nie mam prawa zaśmiecać moim przerażeniem świata, więc staram się wyjść ze strachu i pokazać alternatywne scenariusze. Humor jest bronią Kiedyś wywrzaskiwałam swoje napięcia: Moja pierwsza wystawa miała miejsce na studiach w galerii Vogel w Kolonii i pokazałam na niej dramatyczne rysunki kobiet, wyniszczonych, skulonych, wychudłych ciał. Czasem w miłosnym uścisku z mężczyzną.

Czy popełniłam błędy? Mnóstwo. Malowałam nawet na zlecenia. Trudno. Idę dalej.

PS. Tu jeszcze o innych projektach, ale ponieważ jest ich ponad 40 to tylko o wybranych:

„Nic się bardziej nie starzeje niż nowe media”. Nastała era mody na wideo i wszędzie nagle w galeriach tylko ekrany i słuchawki. Czułam, że muszę przejść do podziemia. Namalowałam serię „Brainwashing”, gdzie podporządkowałam się obowiązującemu standardowi – galeria wygląda tak, że wisi rząd namalowanych słuchawek. Słuchawki wyglądały jak czaszki, Koniec, śmierć malarstwa. Nie jestem przeciwna sztukom wideo, jestem przeciwna modniarstwu, podczepianiu się.

Zaraz potem zrealizowałam projekt Drugie De eN A. Namalowałam serię pływaków, ale patrzymy na nich przez powierzchnię nie wody, ale zakłóceń monitora, bo teraz naszą rzeczywistością jest obraz przetworzony przez ekrany, komórki, komputer, telewizor. Kiedy poszłam na kurs pływania dostałam płytkę z nagraniami jak się poruszać. Oglądałam ją na telewizorze, robiłam stopklatki i fotografowałam. To co wyszło, to postaci plwające w pikselach. Pomyślałam, że media pokazują nam zupełnie nowe możliwości percepcji, odchylają rzeczywistość i że to jest wartościowe.

Kiedy w końcu uświadomiłam sobie, że wróg to nie jest ktoś na zewnątrz, ale że jedyna wojna jaka się toczy, to wojna w moim sercu, zabrałam się za projekty nie walczące ze światem zewnętrznym, ale wzmacniające wnętrze. Projekt „Ciało myśli” jest kwintesencją tych działań, ale został pokazany w covidzie dla tylko 24 osób. Odkrycie, że każda myśl tworzy rzeczywistość spowodowała, że namalowałam serię obrazów ze złotymi myślami, powtarzalnymi, jak mantra, na złotym materiale, żeby dać narzędzie do zmiany, tym, którzy są na to otwarci.

Budzę się w panice, że, muszę namalować to, co właśnie przeczytałam i ruszam natychmiast do pracy. Rozpisuję ten nowy projekt, przygotowuję się, realizuję, robię wystawę. Ciągła walka, o pieniądze, o możliwość wystawienia, wycieńcza mnie. Wtedy poznaję Edytę Borzymowską, która mówi: świat się zmienia od nic nierobienia. Zajęło mi 2 lata zanim zrozumiałam to zdanie. Na wystawie pod tym tytułem pokazywałam transformację pracoholika, niemal człowieka-maszyny, wychowanego w zachodnioeuropejskiej kulturze, gdzie obowiązują „niemieckie” standardy, do wejścia w medytacyjną mentalność, rodem z kultur wschodu, gdzie człowiek słucha, podąża za swoim przeznaczeniem, nie forsuje na siłę swoich celów.

Kiedy indziej przerabiałam nasze ludzkie potrzeby – na recyclingowych materiałach pokazując, że możemy się zmieniać w obrębie naszego ciała. Stawać się kimś innym, kim zdecydujemy się być. To było „ I am just redy to be me”.

Ostania seria to totalna kapitulacja. Rezygnacja z walki. Miłość. Sex. Ciało. Seria „Antidote”.

Teraz czytam książkę „obsługa waginy”. Potrzeby kobiet, dotąd temat taboo, mogą zostać zauważone. Wcześniej nie śmiałam się odezwać, teraz dopiero umiem mówić o uczuciach. Rozpoczęłam rozmowę o erotycznych potrzebach dziewczyn.

„love- fear” – każdy kij ma dwa końce” byłby tym jedynym obrazem, najważniejszym, może jeszcze „lifegurad” sztuka jest tym, co ratuje życie. W to wierzę.

Życie mnie boli. Malarstwo jest moją bronią, którą pomagam naprawić świat. Po cichu rozbrajam pole minowe i oddaję je innym, żeby się po nim swobodnie przechadzali.

Mam nadzieję, że moje prace są i będą partnerami do rozmowy i że są wśród nich takie, na które chce się patrzeć w nieskończoność. /

Dziękuję za uwagę. Pięknego dnia.

 

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

fececi

14 kwi 2023

zobaczyłam to zdjęcie w albumie, rzołnierz, brat, rodzina, zwyczajna sobota, wtorek, nikt nie pamięta, zotsje tylko na zawsze zachowana młodość

XY anka mierzejewska sex couple slonce sun kunst contemporary art painting sztuka wspolczesna

XY

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

« powrót dalej »

Strona oparta na WordPress, Copyright by Anka Mierzejewska, design by PB & Anka Mierzejewska