chłopaki
29 kwi 2019
kategoria - picture / Komentarze są wyłączone
dziś widzicie dwa nowe obrazy 120-190
coś mają z ducha tych malowanych w 1996 roku
kategoria - picture / Komentarze są wyłączone
o! jak świątecznie ! tyle prezentów : dziękuję za tekst krytyczki sztuki Małgosi Czyńskiej i Dobremu Wnętrzu za publikację:
Świat w mojej głowie. Albo: zjawisko energetyczne.
Najważniejsze są dłonie. Charakterystyczne, przeskalowane. W nich zawiera się cała ekspresja opowieści o człowieku, o relacjach, o emocjach. A poza tym to świetny motyw, przykuwający wzrok, podtrzymujący uwagę, jeden z wyróżników malarstwa Anki Mierzejewskiej, która zresztą potwierdza, że dłonie to jej ulubiona część ciała, że w kontaktach z ludźmi, właśnie na nich koncentruje się przede wszystkim. W dłoniach – w ich kształcie, sposobie gestykulacji – zawiera się nasza osobowość; ich obraz to swoista charakterystyka postaci, zapis mocy czy delikatności, kruchości. Albo jednego i drugiego, bo człowiek to złożona istota. Artystka to wie. I wcale też nie potrzebuje dłoni, twarzy, czy ciał splecionych w miłosnym akcie, albo podzielonych w konflikcie, żeby opowiedzieć o ludzkiej egzystencji.
Ale po kolei:
Od kilkunastu lat z zainteresowaniem obserwuję sztukę Anki, daję się uwieść jej obrazom, sposobowi reakcji na świat i próbie jego opowiedzenia, przełożenia na język malarstwa. Daję się uwieść mocy malarskiego gestu, bezkompromisowości w podejmowaniu formalnych rozwiązań i tematów. Mam przed oczami obraz sprzed ponad dekady, przedstawiający piękny kobiecy pantofelek na szpilce, jak z kolekcji Monolo Blahnika, jakby porzucony przez Carrie Bradshaw, bohaterkę „Seksu w wielkim mieście”, w drodze do łóżka. Tyle tylko, że obok smukłego sandałka, widniej napis: SMUTNE. Tyle, aż tyle. To słowo mówi wszystko, zmienia przekaz, nadaje obrazowi egzystencjalny wymiar. Mogło być ładnie i banalnie: atrakcyjny motyw, dekoracyjny obraz. Każdy galerzysta potwierdzi, że taki łatwiej znalazłby klienta. Ale Mierzejewska maluje to, co czuje. Jednym gestem „psuje” komercyjny obraz. Nie zgadza się na banał. W banale szuka drugiego i trzeciego dna, bo dla niej życie (przełożone na sztukę) nigdy nie jest płaskie. Ta nieprzystawalność do wymagań rodzimego rynku sztuki, również budzi mój szacunek. To sprawia, że obrazy Anki trafiają do ludzi, którzy szukają w sztuce głębszego przekazu, którzy nie boją się tego, że obraz daje do myślenia, wzbudza emocje.
Mierzejewska maluje tak, jakby za każdym razem detonowała ładunek dynamitu. Dosłownie, i w przenośni. Jej obrazy odbieram, jak wybuch energii i przemyśleń artystki, które muszą znaleźć ujście w malowaniu. Zamaszysty gest, to charakterystyczne dla Anki pojechanie farbą po płótnie, szamański taniec. Lubi napisy, lubi prysnąć sprayem na płótno. Jest w tym wiele z anarchistycznego gestu graficiarza, z buntu przeciwko systemowi. Zresztą Mierzejewska chętnie wychodzi ze swoimi działaniami w przestrzeń miejską, płótno to dla niej za mało. Lubi wielkie formaty – płótna, ściany. W jej praca powracają elementy „sztuki ulicy”, napisów, symboli, archetypów kultury, zwyczajnych, codziennych przedmiotów.
W systemach też się nie mieści, musi z nimi dyskutować.
Te składowe sprawiają, że jej obrazy mają w sobie moc, są porywające, i bliskie odbiorcom, jakby znajome.
Wszystkich motywów i tak nie wymienię: dziecięce zabawki, które przeskalowane na płótnie zmieniają się w groźne maszyny budowlane, twarze dzieci, elementy garderoby, ptaki, pszczoły. To zawsze tylko pretekst do przełożenia refleksji nad sobą i światem.
Sztuka Anki Mierzejewskiej jest głęboko humanistyczna. U podłoża każdego obrazu jest chęć opowiedzenia o człowieku, i relacjach międzyludzkich, pokazania, że życie to rodzaj teatru, albo gry, w których mamy rozpisane role do odegrania.
W ostatnich cyklach malarskich artystka podejmuje kilka tematów – bolączek cywilizacji i zagubionego w niej człowieka. Ona sama, coraz bardziej świadoma, skoncentrowana na osobistym rozwoju, na budowaniu wartości, na szukaniu najlepszej drogi, daje temu wyraz w obrazach. Jest w nich dziecięca radość odkrywania świata oraz dojrzała refleksja nad nim i nad sobą.
Mierzejewska pokazuje matrix naszej egzystencji, cywilizacyjnego chaosu w zderzeniu z czystą naturę, która może być remedium na bolączki współczesności. Odkrywa tę naturę najpierw dla siebie, potem dla widza. Inny temat to recycling, który artystka znowu podaje „po swojemu” tworząc obrazy na skrawkach materiałów. W kontrze do konsumpcjonizmu i chaosu stawia, umiar i świadomie życie. Z biegiem lat, coraz mniej tu buntu, akcenty stawiane są na radość, wdzięczność, dostrzeganie „niezauważalnych” codziennych przyjemności. Tu i teraz ma znaczenie. Ja, tu i teraz, mam znaczenie. Życie jest fascynującą przygodą, rozgrywającą się na naszych oczach.
Te obrazy są „przeżyte”, wypływają z przeżycia.
Małgorzata Czyńska
Pisarka, krytyczka sztuki, kuratorka wystaw
kategoria - akzsazc / Komentarze są wyłączone
każdy nasz wybór, jaki podejmujemy jest „ze strachu” lub ” z miłości”
„good is when you feel good after”
kategoria - akzsazc / Komentarze są wyłączone
Strona oparta na WordPress, Copyright by Anka Mierzejewska, design by PB & Anka Mierzejewska