teraz

1. internet działa! allelujah ! od piątku bez neta – więc nie migłam uprzedzić… że dzisiaj we wrocławskim programie >>. wrocław pod lupą<<< poszedł materiał o ikigreku, jutro, ma byc powtórka – możena zaczaić się około 18 przed odbiornikiem

2. … nie było internetu, ale były lepsze rzeczy: koncert w poniedziałek; krótka recenzja:

ale konert, a jaka widownia!
myślę, że mamy wpływ. wpływ na wszytsko. zapowiadający występ przekazał słowa Gregory Porter’a tuż przed jego wyjściem na scenę: cytuję : to ostani taki kocert za takie pieniądze.
publiczność mogłaby się obrazić.
a publiczność była taka, że warto było dla niej dać z siebie wszytko. muzycy dostali takie doładowanie z widowni, spontan, szał, entuzjazm, oczekiwanie na więcej, że skakali po scienie, tanczyli… bujali się, klaskali…

Hmmm karzdy z tych facetow ucałował kobietę. spakował walizę. zamknął drzwi, pojechal na lotnisko . tłuk się w niewygdzie przez ocean żeby zagrać koncert. taki koncet. było warto przelecieć ocean. rusz się gienia, rusz się zenon. ktoś dla ciebie tlucze dupsko. szajka, która coś potrafi robić najlepiej na świecie we wrocławiu taszczy kufry z perkusjami, żebym ja mogła wyłożyć się w fotelu i dać się tą muzyką oszołomć.

ten koncert – chciałabym żeby się nie kończył.