zło
5 sie 2018
zło – zło ma olbrzymią energię – i przyciąga jak magnez – kusi
artyści – wrażliwcy wszelkiej maści – opisują zło – zauważają je – nie zgadzają się na nie - i malują – fotografują – robią wystawy, przedstawienia – sztukę – zło jest pożywką – pokarmem – dla dziennikarza – dla artysty – wystarczy je dobrze opisać i jest naprawdę wspaniałe – wspaniałe wizualnie
zło wzbudza olbrzymie emocje – a paliwem sztuki są emocje
ale mi chodzi o coś więcej – o znajdowanie dróg wyjścia – o zbawienie
pozytywizm? tak
pomoc? tak
moim celem nie jest opisywanie zła – bo wydaje mi się, że to jest pierwszy krok – za łatwy – za oczywisty – za banalny – i w końcowym rozrachunku – nie służy życiu – czasem może właśnie – propagować zło – roznosić jak zarazę – negatywne – dołujące uczucia – strachu i przerażenia i beznadziei
ci, którzy opisują zło – często mówią o tych, którzy go nie opisują, że malują pod publiczkę, że to jest ucieczka od rzeczywistości – no tu mam inny pogląd – malowanie banału i tego co się ludziom podoba, to jest poziom zero – robienie fuch lub innych zleceń żeby przeżyć, to, że ktoś chce w nim tkwić, to też jest jego decyzja i jego prawo.
unikanie tematów – zamiatanie pod dywan ? nie. Dalai Lama ma świadomość tego co się dzieje na świecie, ale emanuje spokojem i ma oczy, które kochają. Nie wykrzykuje swoich racji tylko mówi jak zachować swoja energie i osiągać spokój.
porównałabym to do takich trzech etapów – załóżmy, ze ktoś nie umie gotować, więc gotuje tylko kartofle w wodzie i schabowego z mizerią, potem jest mistrz kuchni, który wymyśla wspaniałe dania, żeby ludzie się dobrze najedli i mieli z tego przyjemność, potem jest artysta, który tworzy nieziemskie konstrukcje smakowe dla czystej sztuki
temat w malarstwie to zawsze tylko temat – pretekst, żeby pobawić się farbą – niech po obrazie przebiegnie kot – niech się obraz utopi w morzu prysznicowej piany ( wczoraj zmywałam część obrazu pod prysznicem – nieodgraniczone są możliwości malarstwa
choć mnie ciągnie – bo to jest oczywista oczywistość – od której zaczęłam – do malowania dramatu – dramat jest jak powietrze – jak krew w żyłach artysty – więc walczy we mnie - to co jest tak łatwe i odruchowe – to malowanie strachu i kłębowiska emocji, które codziennie w jakiejś formie – w jakimś wydarzeniu – napierają na mnie – na Ciebie – na nas – chęć poddania się oczywistemu płynięciu z łatwą falą - a z drugiej strony poczucie odpowiedzialności, za wizualny kształt świata, które karze mi brnąć w przeciwnym kierunku – i zamalowywać łzy – uśmiechem – bo wiem, że wizualny przekaz ma taką moc, że może podnieść lub zdołować… rozlane tusze w kształt muchy, czy różowa pszczoła na żywym płótnie , to są świadomie zaplanowane znaki – koła ratunkowe – to tak jakby ktoś opowiadał kawały na wojnie – zamówił orkiestrę na pogrzeb – zasadził dąb na trumnie – są rożne szkoły radzenia sobie z rzeczywistością i każdy możne podjąć jaką chce decyzję, jak chce obchodzić swój każdy, bezcenny dzień – ja na razie mam taką wiedzę, że malowanie konia Pipi Langstrump wydaje mi się najpiękniejszą drogą do osiągnięcia pełni
dlatego powstają pszczoły i muchy – dlatego powstaje chłopiec, który jedzie na deskorolce, ręce dające sobie słodkości – itd – to jest tarcza przeciwko złu, którą Ci oferuję
nie wolno mi – myślę – zatrzymać się i opisywać studnię, w której siedzę – chcę wyskoczyć ze studni i zobaczyć cały świat – i chcę Ci pokazać, że cały świat istnieje, choć czasem patrząc na to co mam za oknem – wiedzę bardzo ostro, że tu jest studnia – nie szkodzi – jestem pewna, że cały świat jest osiągalny – bez wychodzenia z domu – on jest w sercu moim i Twoim – i sensem mojego malarstwa jest znajdowanie się w całym świecie – w świetle – i rozdawanie go wszystkim , którzy chcą je oglądać na co dzień