XY - Anka Mierzejewska

teraz

sztuka musi boleć/ w ręce w krzyżu i w portfelu

5 lut 2015

Ci którzy leżą na wznak na trawniku w parku i gapią się w niebo, wiedzą że muszą latać, potrzebują tylko swojej drugiej połowy – NASA i tak razem dokonuje się lot na księżyc. Podobnie artysta, żeby latać musi trafić na swojego wielbiciela lub filantropa, który położy na stoliczku kilka plików związanych gumką. Dzieła muszą być drogie, powstają z najlepszych materiałów, w pracowniach, których utrzymanie kosztuje ciążki szmal. Jest jednak podkop na linii artysta-biznesmen i to jest przyczyna, dla której sztuka sama sobie podcina skrzydła.

  1. funkcjonuje podszyta fałszem poza artystów, rozpowszechniona na całym świecie, że pieniądze nie są ważne. ( myślałam, że to nasza narodowa cecha, ale pożar obejmuje cały glob). Kiedy słyszę o artyście, który się wymądrza, że wcale nie zależy mu na sprzedaży, ponieważ żyje sztuką… pierwszy gong w mojej głowie pyta: kto ci daje papu baby? kto za to płaci, bo przecież coś jesz i za coś kupujesz blejtramy, zabezpieczasz obrazy folią, masz magazyn ciepły i suchy do przechowywania prac, masz internet, gaz i prąd …są następujące wyjścia: albo ktoś cię tak kocha, że podściela ci czerwony dywan pod nogi, żebyś mógł nie stąpać po ziemi ( film o YSL to ilustruje) albo pracujesz na innym polu ( ludzie przychodzą do mnie i mówią: jak ci dobrze – tak sobie malujesz… ja mam wolność co i jak maluję, ale już za moment staję oko w oko z rynkiem – ja mam wolność do drzwi pracowni, a zaraz za nimi zaczyna się kosmos: gdzie jestem oceniana pod kątem: nie jakości malarstwa, tylko wielkości płótna, pasowania do tapety itd. to jest orka, mieć do czynienia z takim odbiorem) inne wyjścia: pracujesz gdzie indziej np. w agencji reklamowej lub w galerii – i stąd czerpiesz dochody i możesz „się nie sprzedawać” bo się sprzedajesz na zapalaczu rynku sztuki, w drugim wcieleniu, pod innym nazwiskiem – i tak paradoksalnie pieniądze istnieją choćbyś nie wiem jak udawał, że cię to nie obchodzi….. a ty żyjesz w oparach swojego wyimaginowanego przekonania, że jesteś czysty moralnie…. czystszy od innych, którzy sprzedają swoje malarstwo. czysta utopia.
  2. może u podstaw tej fałszywej skromności ( nie wierzę ludziom skromnym, skromność to rozpacz pokryta maską dobrego wychowania ) leży presja „czystości moralnej”, która oddziela, jak w średniowieczu, ciało od duszy – ciało było kiedyś beee – grzeszne – a dusza – cacy – dobra – a tymczasem mamy jeden obiekt 3D – człowieka, który ma ciało, któremu marzną ręce przy malowaniu i idzie do pana Wiesia do sklepiku i musi wysupłać 200 zł na blejtram, i duszę, która nie może spać po nocach, bo jej się chce malować obraz. To, z czasów feudalnych przejęte przekonanie, pokutuje do dzisiaj.
  3. ach te przekonania: spójrzmy w inną stronę świata: widzimy niezbicie – my ludzie zachodu, że w niektórych krajach funkcjonujące przekonanie, że kobieta ma być obrzezana – to usankcjonowane torturowanie słabszych na oczach całego świata – to hańba dla nas wszystkich, że nie możemy poradzić sobie z wyrwaniem tego tabu z korzeniami, a wszystko wina jednego „głębokiego przekonania” – widzimy jasno, że zmiana świadomości zmieniłaby los katowanych dziewczynek … cudze błędy widać jak na dłoni – więc dlaczego nie widzę, że w naszej kulturze łacińskiej – głębokie przekonanie, że sztuka ma być czysta od pieniędzy, tworzy zastępy ofiar. „tworzy do szuflady” jest szlachetne, a sprzedaje, jest równoznaczne ze „sprzedaje się”. Sfrustrowany presją wydumanej czystości moralnej artysta, musi na własną rękę, dać sobie radę z tym ograniczeniem. Musi znaleźć jakiś myk, żeby wyjść z twarzą z tej zasadzki.
  4. teraz, dzisiaj, jaki mamy krajobraz: w 99% społeczeństwa polskiego funkcjonuje obraz artysty z XIX literatury – lekkoducha, latającego w czarnej pelerynie po knajpach, śpiącego do południa, który jak się zaćpa to lewą ręką (  ty mi tylko naszkicuj w pięć minut ) machnie genialny ( najlepiej na serwetce ) obraz i zostawia go w jamie michalikowej w zamian za butelkę absyntu – (a kolega gdzie śpi? mieszkanie ma – kołdrę, poduszeczkę – dziecko – za komitet rodzicielski kto zapłacił… 14 września była wywiadówka – ponawiam pytanie – kto to sponsoruje? żona? teść? ). Ten model wymaga od artysty by stał się duchem – duszą, bez fizyczności. Kto więc wstydzi się wykazywać zainteresowanie sprawami materialnymi,  niech się zdematerializuje. To czysta hipokryzja – nie zarabiać i jeść.
  5. a tymczasem na zachodzie wszedł nowy model artysty : przedsiębiorcy – np. Murakami ( nie ten pisarz – malarz…). Facet ma kilka pracowni sterylnie czystych, gdzie kilkunastu asystentów przenosi na płótna jego pomysły, które inny asystenci tworzą najpierw dla niego w komputerze – sam maesto Murakami jest stworzony „do celów wyższych”, jest od myślenia – ( już odpowiadam na nasnuwające się oczywiste pytanie – sama się dziwię – jak mogę nie wiedzieć o Murakamim, skoro zajmuję się malarstwem, a facet jest tak sławny, że publikuje we wszystkich ważnych magazynach o sztuce… musiałam się natknąć – widać nie było ciekawe wizualnie – to jest ciekawe wizualnie, tylko nigdy nie wpadłabym na to, żeby to nazwać sztuką – szczerze mówiąc, nie czytam magazynów o sztuce – przeglądam setki obrazków i zaczynam czytać dopiero, jak coś mnie zainteresuje w warstwie plastycznej – dlatego wiem o Peterze Doigu, bo starczy jeden obraz, choćby najmniejsza reprodukcja 2 na 3 cm, na ostatniej stronie i zaznaczę ją sobie i zacznę eksplorować, kto to zrobił i jakie stworzył inne prace – wiem o Tracy Emin, bo idąc przez któreś muzeum podobały mi się jej rysunki – ale gdyby tylko miała swoją filozofię wyłuszczoną na karteczkach A4 w formie pisemnej, wydrukowane na komputerze – nigdy bym nie dowiedziała się o jej istnieniu – bo karteczkowa wystawa – konceptualne wywody – to literatura – lub socjologia – to nie ma nic wspólnego ze sztuką – chociaż jest grono kuratorów, którzy aspirują do bycia artystami i wślizgują się, używając swoich wejść na wystawy i biennale – wystawiając wśród artystów jak wilki w owczej skórze swoje karteczkowe dzieła – konceptualne wywody na wystawach mogłyby się ukazywać pt. dział literatura – za to kontakt z żyjącą kreską na wytarmoszonym przez psa papierze ( tak te prace wyglądały ) – jest przeżyciem – którego sobie nie odmówię – więc Murakami ma cyniczny stosunek do sztuki? Produkuje „dajcie im to czego chcą” w ilości, jakości, wielkości, kolorach, jaki chce rynek… Murakamiego jeszcze próbuję zrozumieć – on jest Japończykiem, a tam dekoracja jest sztuką ( nie łap mnie za słowo – chodzi o to, że w Japonii piękne, dekoracyjne parawany malowane w pejzaże są historycznie sztuką wysoką, w Japonii nie było ekspresjonizmu niemieckiego – a kaligrafii nie można uznać za ekspresjonizm, bo choć wydaje się być ekspresyjna, tak naprawdę jest kanonem – Japonia ma piękne rękodzieło – wypracowane formy, jednak nie ma wolności. Kiedyś była dopracowana do szaleństwa, skrępowana postać gejszy teraz zastąpiła ją dopracowana do szaleństwa postać dziewczynki z mangi, w podkolanówkach i szkolnej spódniczce.. to jest piękne, to jest japońskie. Murakami jako designer władający fabryką sztuki – jeszcze to jakoś pojmę – choć nie mogę mu darować „stworzenia” rzeźby Buddy, która jest olbrzymich rozmiarów śmieciem, którym zachwycić się mogę tylko pod kątem mistrzowskiego rzemiosła odlewników, natomiast forma jest koszmarem… ceny – miliony dolarów… ale Hirst ( Anglik) – temu to już po prostu nie wolno – artysta tej klasy maluje nagle 100 obrazów z kropkami – ok, rozumiem, że to jest projekt tapety i nagle znajduje się kolo, który chce to koniecznie kupić jako obraz.. jasna sprawa. ale 100 egzemplarzy – … ratunku….
  6. są też tacy, którzy pod presją „czystości moralnej” i muszą udowodnić swoim życiem ponosząc najwyższą ofiarę, że są jak najdalej od złamanego grosza – bawią się w konceptualizm i wywyższają się nad innych, bo zarobić się na tym teoretycznie nie da – ale … czyżby? – tu otwiera się bramka „instytucji państwowych” lub uczelni, które „zakupują” profesorów konceptualistów i chełpią się swoim wysokim poziomem intelektualnym …ach te pułapki … a może wszystko wywodzi się z wysokiej pozycji literatury w naszej kulturze?
  7. kochamy literaturę – my Polacy – zupełnie jak Anglosasi – rozbiór wiersza – a jakże – omawianie Krzyżaków – 10 godzin lekcyjnych – ale wyjście do miasta zobaczyć wystawę -? ale zapytać dziecko – co czujesz kiedy stoisz przed tym obrazem? – never ! Mamy nieufność do czucia i intuicji – mamy za to wieki szacunek do słów.
  8. uwaga mówimy o plastyce: „prace, które nie osiągają pewnego poziomu intelektualnego”….wybacz – plastyka jest czystą inteligencją – najwyższą jej formą – jest za to na innym biegunie niż ukochana literatura - nie martw się malarzu, który ciągniesz przy sobie całe życie krytyka sztuki, żeby potwierdzał twoją wartość werbalnie – słowa mają ” zatwierdzać” wartość plastyki? to śmieszne – twoja wartość jest wielka i trwała – dostępna dla tych, którzy widzą – a tych, którzy tylko czytają słowa, tak czy tak nie przekonasz – ( to jak robić wystawę obrazów dla niewidomych – modne ostatnio) a może przekonasz; ale jaka to satysfakcja? – krytyk nie istnieje bez ciebie – to ty tworzysz wartość – której widać, słowa nie są w stanie ogarnąć, skoro potrzeba 50 lat żeby opisywać ciągle tych kilka cudownie skapujących z blejtramu kresek – które działają – działają bez krytyka, bez pisania o sztuce, bez rynku, bez, czy z pieniędzmi – działają – tyko na kogo? Na osobę niezależnie myślącą … a ile jest tych osób – 5 % – 1 %? a co z resztą – jak ich wciągnąć? Jak posiąść ich uwagę? …. a może nie warto?
  9. czego ja chcę? – chce prawdy – nie zgadzam się ani na łatkę artysty śpiocha, ( przesuwać się w halce do 15 po pałacu z lampką szampana, a potem pospać do 18, na 19 pójść do teatru, a potem pomalować… ) i nie zgadzam się na nazywanie artystą faceta, który produkuje produkty, które zaspakajają rynek – chcę wytrzeźwienia rynku sztuki. Artystą – w moim rozumieniu jest ktoś, kto posiada kunszt w ręce i maluje takie dzieła, które zmuszają do zmiany myślenia – artysta zaczyna się wtedy, kiedy umie rysować, chcę zdjęcia łańcuchów „tabu” ze sprawy pieniędzy w sztuce. Sztuka jest materialna ( sorry konceptualiści – wysilcie rączkę – nauczcie się posługiwać pędzelkiem, przenieście kilka ton gliny, nastawcie ceramiczny piec, zapłaćcie za prąd za 3 wypały w tygodniu, ponieście kilka porażek, przy obrazie, który nie chce się namalować, przy szkle, które pękło w piecu ) i jako materialny przedmiot jest też obiektem wymiany handlowej – i ma iść do ludzi (mimo, że w głębi serca chciałaby zachować wszystkie moje obrazy….. ). Sztuka jest siostrą pieniędzy i rozwinie się tam gdzie brat się pojawia. Po co chować głowę w piasek?
  10. a może to chodzi o lenistwo – większość ludzi jest leniwa i patrzy spode łba na tych, którzy wstają z kurami i lecą do roboty – może ta szara rzesza musi znaleźć sobie usprawiedliwienie, że im nie wyszło, a innym „się udało”, bo skonfrontowanie się z własnym lenistwem jest zbyt bolesne, więc trzymanie się czarnej peleryny z bajek o malarzach jest pewnym wygodnym wyjściem, szczególnie dla tych, którzy mają „z domu” bezkrytycznych sponsorów, którzy zabezpieczą im tyłek, więc mogą się przechadzać w chwale po rynku płacąc za wino obrazem, bo wszystkie prawdziwe rachunki, tak czy tak, pokrywa teść, prawdziwy mężczyzna. Mogą też wywyższać się nad Hirsta, którego sukces kole w oczy, ale który obok kropek stworzył wielkie rzeczy w sztuce i dostał za nie uczciwe pieniądze i sam sobie może zapłacić za farbki.
  11. życzę wszystkim oczu szeroko otwartych, bo sztuka jest oknem, przez które można wiele zobaczyć i przeżyć życie na nieziemskich obrotach – interesują mnie tylko ci, którzy uczestniczą w tej imprezie, którzy widzą, chcą widzieć, którzy podchodzą do okna, którzy ryzykują WCIĄGNIĘCIE SIĘ W NAJPIĘKNIEJSZĄ PRZYGODĘ JAKĄ JEST dla nas dostępna NA TEJ ZIEMI – SZTUKĘ.

 

kategoria - akzsazc / Komentarze są wyłączone

do3czytanieśniegu

4 lut 2015

daremnie się wywyższasz o ten centymetr nad ziemię:

i tak cię z niej zedrzemy, zgarniemy, wywieziemy

………………………….. i tak cię piachem, popiołem

….( fragment St.Barańczaka 29.12.79: ŚniegIII)

http://youtu.be/fO0c9NhfjkE

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

być otwartym na wymianę doświadczeń

3 lut 2015

  • jak długo maluje pani taki obraz?
  • dokładnie tak samo długo jak Niemcy zdobywają zwycięskiego gola w 20 mistrzostwach świata w piłce nożnej

 

kategoria - akzsazc / Komentarze są wyłączone

sukces – ile razy wracam – tyle razy jasno to widzę

2 lut 2015

przejechawszy świat ( ten który się dało przejechać) zobaczywszy wystawy i galerie i dzieła ( które dały się zobaczyć ) wracam do pracowni z poczuciem, z wnioskiem, że wiem co mam robić, mam „robić swoje” czyli malować swoje obrazy, myśleć po swojemu, być sobą – czerpię niewyobrażalną satysfakcję z namalowania obrazu i to jest wszystko – tylko tyle ? – aż tyle! ile można wydusić z tego życia.

są artyści, którzy osiągają sukcesy na aukcjach, którzy są promowani przez kuratorów, którzy zarabiają miliony i multimiliony – nie jestem lepsza – inni nie są lepsi – jestem inna – jedyna – mam swoją drogę – mam moje przemyślenia wynikające z mojego doświadczenia – pomysły i farbkę w ręce i to jest esencja sukcesu.

 

kategoria - Bez kategorii / Komentarze są wyłączone

dalej »

Strona oparta na WordPress, Copyright by Anka Mierzejewska, design by PB & Anka Mierzejewska