Galowice – jutro koniec zazrości
22 kwi 2015
O co chodzi z tą sarenką? Przeglądam zdjęcia i wpada mi w oko sarenka, którą już dawno chciałam namalować, (zdjęcie zrobiłam w 2013 sarence z Miyajimy, gdzie obecność ludzi w ogóle ich nie peszy, chodzą sobie swobodnie), ale jakoś nie było kiedy, później, jutro i tak 2 lata, a sarenki ani śladu. Wydrukowałam zdjęcie. No nie. Sarenka koniecznie, w tej sekundzie musi być namalowana. Szukam, nie ma w pracowni ani grama pustego blejtramu. Szukam, co można by poświęcić. Jakiś stary obraz, coś zdjąć z krosien i nowe płótno szybko nabić. Nic nie ma. Przekopuję magazyn… jest opcja „zamówić krosna” ale to będzie trwało 3 dni zanim je dostanę i pomysł „wywietrzeje”… już tak było milion razy – przydałaby się hurtownia malarska, porządna, gdzie 24 h na dobę będzie dostępna pełna gama materiałów do malowania…. no jest obraz na czarnym płótnie – jeden z Mercedesów SLS – jest odmalowany straszliwie szczegółowo, każda felga blikuje, szczególiki dopracowane, właściwie tak realistycznie, że aż mnie wkurza, bo lubię jak w obrazie jest błąd, zaciek, plama, hasło, coś co go „przekreśla” w oczach ewentualnych odbiorców ….tak, że zostają tylko Ci, którzy się bawią tematem prześmiewczym, lubią to co ja lubię w sztuce, niepewność, (jak na ironię sztuka jest jedyną rzeczą pewną i wartością pewną, na której można się oprzeć), zmienność, nowość, pomysłowość…to zresztą są uczucia, które my ludzie współcześni odczuwamy, one są nasze, my już nie żyjemy w czasach pewności etacików i odcinania kuponików, nie mamy zapewnionych pozycji, na które „zasłużymy”, jesteśmy elastyczni, twórczy, uczymy się non-stop … SLS’a namaluję jeszcze raz, a sarenka jest absolutnie konieczna. I tak powstał obraz „Sarenka, dla której poświęciłam SLS’a” 120-190 cm akryl na płótnie. Do obejrzenia bardziej wnikliwie na wystawie w Muzeum Galowice