dzięki za pozytywną wiązkę energii Dafoe!
2 sie 2019
przyjeżdżam, gotowa malować od nowa, a tu nagle – wolny bilet na „Tommasa” w nh – bitwa – poczucie winy – o 10.15 pójść do kina? – czy to nie jest inspiracja nie – do – przecenienia – zobaczyć Dafoe ?
z tej zabójczej huśtawki wyrzuciło mnie wprost w ramiona Willem’a, uwikłanego w życie mężczyzny. chyba pierwszy raz tak bardzo odczułam, że film jest cały pokazany z męskiego punktu widzenia. ostatnio widziałam mnóstwo filmów tworzonych z kobiecym sercem, jak „Roma”, „Mustang” i kilka innych ( jak przypomnę sobie tytuły to uzupełnię ). filmy Eastwooda odczuwam, jako naprawdę męskie. ale ” Tommaso” jest jeszcze innym typem. nie ma tu żadnej akcji. jest męskie rozumowanie, postrzeganie. kobiece zachowanie jest dla niego totalnie niezrozumiałe. Tommasowa agresja wypływa z bezsilności, bo kocha, ale kompletnie nie wie, o co kobiecie chodzi. jak powszechnie wiadomo, większość ludzi, i w tym Tommas, winę widzi na zewnątrz siebie. zawsze to źdźbło w oku bliźniego.
Dafoe jest w tym filmie genialny. jest i żyje na ekranie. jest Tommasem.
w nieznośnie wlokącym się filmie, nudnym do obłędu, rozbłyskują momenty złotych myśli. może tak wszystkie życia wyglądają? jest rozmowa z facetem, który Tommasa podwozi i uświadamia mu, że jego życie składa się w większości ze złości. i że można swoją energię inaczej spożytkować. można ją inaczej ukierunkować.
jest myśl, którą snuje w metrze, że ludzki umysł ma tendencje do zawieszania się na jakiejś idei i przyjmowania ją za pewnik – np. „Włosi są piękni” i tak się na tym zafiksuję, że już nie umiem wyjść z tego i myślę, że ta „prawda” jest tożsama ze mną.
jest chłopak, który mówi, że jak idzie na spotkanie AA to się nad sobą użala, że wszyscy siedzą sobie teraz w piątek wieczór w pubie, z kuflem piwa w ręku, przerzucają się żarcikami, a on biedny musi wlec się na spotkanie, gdzie będzie wysłuchiwał monologów innych ludzi, ale zdał sobie właśnie sprawę, że jego przyszła żona dostała przerzutów i że ona walczy z jakimś złem, które przyszło na nią z zewnątrz, a on truciznę sam wybrał i sam ją sobie leje w żyłę. i że te spotkania są właściwie błogosławieństwem, i że widzi swoje problemy jako blade w porównaniu z jej chorobą. i jakim szczęściem jest być trzeźwym.
jest mowa o kreatywności, że kiedy jesteś na maksa zaangażowany, skoncentrowany, a przy tym umiesz sobie odpuścić i po prostu jesteś na 100 % w danej chwili to jesteś kreatywny. to, co tworzysz jest prawdziwe.
jest jeszcze monolog Tommasa o córce, którą opuścił, bo był zajęty ważnymi sprawami, czyli piciem. i jak ją to musiało zniszczyć na cale życie. i jak ta trucizna, którą siebie aplikował, zatruwała też jego dzieci.
a wszystko dzieje się w Rzymie. brzydkim. nie-romantycznym. współczesnym. z blokami. samochodami, i wszystkimi zwyczajnościami każdego dużego miasta.
nie wiem, czy ta relacja zachęciła Cię drogi Czytelniku, do zobaczenia Dafoe w roli Tommasa?
ja chciałabym mieć ten film na płycie w domu.
idę pracować. dzięki Dafoe!