Dlaczego maluję? Maluję, bo muszę podważyć nasze dobre samopoczucie, wygodę i zmusić siebie i innych do myślenia. Mój odbiorca kocha łamigłówki i wyzwania. Kocha aktywne wakacje, a patrzenie na obraz jest taką właśnie przygodą.
Mój odbiorca byłby rozczarowany gdyby postawić mu przed oczy coś, co „ma się podobać”. to by urągało jego inteligencji. Obrazy mają pozostawiać w napięciu, w pobudzeniu, połechtać, prowokować.
Dlaczego maluję? Maluję, bo wierzę w zbawianie przez sztukę. Maluję, bo wierzę w malarstwo, wierzę w jego olbrzymią moc przemieniania ludzi. Obraz we wnętrzu czyni cuda. Czyni cuda z Tobą. Przeistaczasz się i jesteś większy, lepszy, czujny, zachowujesz świeżość postrzegania. Chce Ci się, bo jesteś w świecie, w którym sztuka istnieje. Masz sztukę u siebie. Nie potrzebujesz wkładać ręki w ranę – on tu stoi przed tobą. Widzisz go. Świat jest wspaniały, bo na tym świecie sztuka istnieje i to jest wspaniała wiadomość. To właśnie robi różnicę. Jesteśmy uprzywilejowani, że mamy szansę oddychać tu i teraz w świecie tak wspaniałym. Wspaniałym dzięki sztuce. To max maxów, to K2, to wszystko największe, co osiągnął człowiek; to wzlecenie, wzniesienie się, do takiego świata, że sam człowiek stał się stwórcą. Stwórcą obrazu, muzyki, sztuki.
Dlaczego maluję? Maluję, bo muszę zareagować na niesprawiedliwość. Bo nie zgadzam się z tym, jak świat funkcjonuje – jak żyjemy w koleinach myślowych. W lenistwie myślowym, gdzie manipulatorzy mówią nam jak mamy myśleć i co czujemy.
Dlaczego maluję? Bo chcę się rozwijać. Namalowałam parę rzeczy, ale to nie wystarcza i muszę pracować dalej. Wnieść coś od siebie, dla ludzi.
Dlatego, że kiedy namaluję coś wartościowego to dobrze się czuję.
I wiem, że inni malarze na to patrzą i może też innych inspiruję, tak jak inni malarze inspirują mnie i popychamy się wzajemnie do przodu (idea Ryszarda Grzyba ).
Dlaczego maluję? Żeby świat stał się lepszy, a myślę, że za sprawą sztuki staje się lepszy, ciekawszy, rozszerza się.
Dlaczego maluję? Bo to mój obowiązek – rozwijać się.
Dlaczego maluję? Z wściekłości, że świat mnie nie rozumie. Maluję np. krzyczące dziecko i słyszę : jakie to straszne … od takich, którzy zachowują się jak japońskie małpki, zakrywające łapkami oczy, uszy, usta. Tak jakby dzieci nie krzyczały… tak jakby dzieci były z plastiku. Dzieci są ludźmi, więc nie tylko śmieją się, ale czasem; uwaga! tak! : krzyczą. Wtedy maluję np. Serię pomidor. Na zasadzie : zamknijcie się krytycy. Krytycy krzyczących dzieci. Krytycy obrazu z krzyczącym dzieckiem, którym się nie chce wysilić, żeby poznać dlaczego ten oraz powstał. Pomidor.
Albo wtedy maluję serię całą białą: białe na białym. Proszę, oto są obrazy bez koloru, które nikogo nie urażą. Po prostu nic nie widać. Albo widać kiedy się zechce ktoś przyjrzeć, ale zasadniczo jest obraz, ale jakby go nie było. Taka zabawa w ciuciubabkę. Czy nie o to chodzi krytykom obrazów z krzyczącym dzieckiem?
Nikt jednak nie jest wstanie zabrać mi wiary w malarstwo. Popełniam błędy i trudno. Zaraz potem mam marzenie, że namaluję kolejny obraz. Porażki rzucają na kolana i prowokują do nowego spojrzenia. Nieudana próba podsyca niepokój i chęć działania. Kiedy coś nie wychodzi, maluję w szale, to potężne paliwo do pracy, które pomaga się przeistoczyć, zamienia się w energię obrazu. Trudności, w końcowym rozrachunku mi służą.
Dlaczego maluję? Bo nie mogę usiąść samo-zadowolona. Nie mogę. Muszę malować, pokonywać kolejny próg. samą siebie.
Jak maluję? Prosto z serca. Proste rzeczy w prosty sposób. Otwieram się w 100%.
Jak maluję ? Akrylami na różnych podkładach. Węglem na tekturze. Sprayami. Szablonami. Taśmami klejącymi. Na pudełkach, na kartonach. Kiedyś pastelami, Czasem akwarelami, tuszem.
Jak maluje? Ekspresyjnie, z rozmachem, zamaszyście.
Jak maluję? dużo rysuję węglem, czasem ołówkiem.
Jak maluję ? Dużymi płaszczyznami kolorów, zdecydowaną plamą.
Co maluję? Prawdę. Wszystko to co jest moim doświadczeniem. A że żyjemy razem, może i Wy możecie odnaleźć tam siebie.